Logo PSP Żdżary

Życiorys Patronki

Błogosławiona Franciszka Siedliska - Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza


               

  Życiorys Patronki
   

Franciszka Siedliska urodziła się 12 listopada 1842r. w Roszkowej Woli. Była tak wątła, że musiano przyspieszyć chrzest, który odbył się w Warszawie, w Kościele Św. Andrzeja, 20 listopada. Niestety, choroby będą zawsze jej udziałem.

Gdy Franciszka miała kilka lat, rodzina Siedliskich zamieszkała w Żdżarach. Dla mamy córka była najukochańszym dzieckiem, dla ojca ósmym cudem świata. Dla otoczenia była „panienką ze dworu”, o której ludzie mówili: „ależ dobra ta panienka, złote serce”. Gdy będąc już starszą, Franciszka sama wychodziła na wieś, kobiety i dzieci otaczały ją szerokim kołem. Była taka przystępna: każdego wysłuchała, wszelkiej biedzie starała się zaradzić, rozdawała lekarstwa, żywność i często opatrywała rany. Zawsze pocieszała oraz nakłaniała do modlitwy i uczestnictwa we Mszy Św. Ktoś powiedział: „Nawet nie domyślała się, że przez nią i wokół niej ludzie stawali się lepsi”.

Świadczenie dobroci było – obok cierpienia – przywilejem Franciszki przez całe życie. Jako dziecko, Franciszka miała zalety, ale miała też i wady. Po ojcu odziedziczyła żywy, gwałtowny temperament, skłonność do wybuchów i nieustępliwości. Ojciec z dumą mówił: „moja krew”. Franciszka obdarzona była wybitną inteligencją, dużym zasobem energii, uczciwością połączoną z wielką wrażliwością i taktem. Zawsze była nad wiek poważna. Od dziecka kochała wszystko co dobre, wielkie i piękne.

W domu rodzinnym, otoczona dostatkiem i wielką miłością Frania nie była całkiem szczęśliwa. Z jednej strony lubiła wytworne otoczenie, komfort, przepych, wspaniałe bale, ale jednocześnie w jej duszy budziła się jakaś dziwna tęsknota i udręka. Franciszka nie umiała tego określić. Z powodu tej tęsknoty cierpiała tak bardzo, że otoczenie pytało: „Co jest temu dziecku, co za tęsknota w spojrzeniu?”.

Światopogląd materialistyczny i prądy pozytywistyczne odrzucały to co nadprzyrodzone, a więc i religię. Franciszka napisała później:  „ Bóg nie był Panem w moim domu”.

Ojciec sprowadzał dla Franciszki najlepsze nauczycielki. Toteż Franciszka wyniosła z domu duży zasób wiedzy i kultury. Słuchała nawet wykładanych zasad filozofii.

Zmiłowanie Boże nad światem zaczęło się u Franciszki od Matki Najświętszej. W pokoju był Jej obraz, z którego patrzyły na Franciszkę troskliwe oczy. Najpierw nie rozumiała tego spojrzenia, ale stopniowo zaczęła się budzić w dziewczynce miłość ku Maryi. Kiedy zachorowała matka Franciszki, z silną wiarą i ufnością wołała do Matki Bożej: „ Matko moja, zachowaj mamę. Bądź Matką moją”. Ta chwila pozostała w pamięci Franciszki na zawsze. Wszystkie ważniejsze chwile w jej życiu łączyły się dziwnie ze świętami Matki Bożej – od chrztu św. Aż do śmierci – w święto Ofiarowania.

Franciszka często wyjeżdżała z mamą do dziadka Morawskiego do Warszawy, który był ministrem finansów. Tam, pewnego dnia przyszedł o. Leander, kapucyn, który z wielką dobrocią zapytał: „Czy chcesz, żebym Cię nauczył kochać Jezusa?”. Franciszka wspominała potem, że zawirował jej wówczas cały świat. W jednej chwili zrozumiała, czego jej brakowało i za Kim tak tęskniła.

Dzień I Komunii św. Był najpiękniejszym dniem w jej życiu. 8 czerwca 1855r. otrzymała sakrament bierzmowania w Kościele Sióstr Sakramentek. W tym dniu po raz pierwszy znalazła się w klasztorze za klauzurą. Obudziło się w jej sercu gorące pragnienie życia zakonnego.

Te dwa ważne wydarzenia w życiu Franciszki zadecydowały o jej przyszłości. Dorastającą córkę, ojciec pragnął wprowadzić w świat i snuł plany o jej bogatym zamążpójściu. Otwierał więc w Warszawie elegancko urządzone salony i organizował wystawne bale. Franciszka początkowo bywała na nich pod przymusem, ale z czasem przyjęcia zaczęły ją pociągać. W głębi duszy czuła jednak, że to nie jej droga. Poza tym, przecież oddała się już całkowicie Panu Jezusowi, a Jej konsekwencja nie znała kompromisów.

Rozpoczęła się więc dla Franciszki długa i trudna walka z samą sobą, a także z ukochanym ojcem, który nie rozumiał jedynaczki. Wkrótce do ojca dołączyła reszta rodziny, która osądzała Franciszkę jako bigotkę, fanatyczkę i istotę bez serca.

Franciszka cierpiała niewymownie. W tych ciężkich chwilach moc do walki czerpała z Eucharystii. Na duchu podtrzymywał ją również o. Leander.

Bolesne przejścia odbiły się na zdrowiu obu pań Siedliskich. Franciszkę zagrożoną chorobą płuc, lekarz zalecił wywieźć za granicę. Zawsze troskliwy ojciec odwiózł matkę i córkę do Meran, Interlachen, Vevey, Einsiedeln, Reichenhall, Cannes i Hyeres.

Podróże dały Franciszce wiele. Poszerzyły jej horyzonty myślowe i zahartowały wolę. Za granicą Franciszka dużo przeszła i przecierpiała. Złożyły się na to: echa powstania styczniowego, lęk o ojca i brata, ciągłe choroby matki i dotkliwe cierpienia wewnętrzne. Tam też przeszła chorobę kręgosłupa i bardzo bolesne zabiegi. Cierpiała tak bardzo, że często była między życiem i śmiercią. W Cannes przeprowadziła z ojcem decydującą rozmowę. Powiedziała ojcu o swym nieodwołalnym postanowieniu całkowitego oddania się Panu Bogu, czyli o wstąpieniu do zakonu. Ojciec zapłakał, a Franciszka modliła się, aby Bóg raczył pocieszyć go jej szczęściem. Tak też się stało. Po powrocie z zagranicy, Franciszka wraz z matką zamieszkały w Żdżarach, oddając się modlitwie i dobrym uczynkom.

Franciszka pragnęła zostać zakonnicą, ale o. Leander kazał jej czekać. Choć wewnętrznie zżymała się, to duch wiary i posłuszeństwa zwyciężył. Jednak wewnętrzna udręka spowodowała nową chorobę Franciszki, która przykuła ją do łóżka. Właśnie w tym czasie – niemożliwym biorąc rzecz po ludzku – o. Leander oznajmił swojej penitentce, że ma założyć nową rodzinę zakonną. Tego Franciszka zupełnie się nie spodziewała. Jednak wola Boża nie podlegała w niej żadnej dyskusji. Wzięła krzyżyk do ręki i modliła się o światło i odwagę, aby mogła wypełnić wszystko, czego zażąda od niej Pan Bóg. Franciszka Siedliska pojechała do Ojca Świętego Piusa IX i z pokorą prosiła o zatwierdzenie i błogosławieństwo dla nowego Zgromadzenia Zakonnego, którego głównym zadaniem będzie modlitwa, praca i naśladowanie cnót Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

Było to dnia 1 października 1873r. Pierwsze Zgromadzenie powstało w Rzymie.

Matka Franciszka bardzo pragnęła otworzyć dom w Polsce i służyć rodakom, tak bliskim jej sercu. Choć to było  trudne do zrealizowania, zwłaszcza w zaborze rosyjskim to udało się w roku 1892 zorganizować dom we Lwowie i w Krakowie. W dalszych latach powstawały nowe domy Zgromadzenia, którego pełna nazwa brzmiała: Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Siostry zajęły się katechizacją oraz opieką nad chorymi i opuszczonymi.

Matka Franciszka była nie tylko Założycielką Zgromadzenia, ale też Matką i Mistrzynią powierzonych sobie Sióstr. Była z nimi zawsze i wszędzie: w kaplicy, w refektarzu, podczas prac i w czasie rekreacji. W służbie innym zapominała o sobie. Dla każdego miała zawsze dużo cierpliwości, wyrozumiałości i miłości. Często sama służyła chorym Siostrom i czuwała całe noce przy ich łóżkach.

Siostry wspominały ją jako osobę wielkiego uroku, serca i wielkiej inteligencji. Dobroć była u niej cechą specjalną i szczególną łaską. Podziwiały też jej cierpliwość.

Domów przybywało coraz więcej, a Franciszka Siedliska, mimo ciągłych chorób i braku sił, odbywała podróże do Ameryki , Francji, Anglii, do Polski, aby osobiście siostrom doradzać, coś przedstawić, pocieszyć Siostry, a nawet upomnieć.

Siostry zakładały ochronki, Domy Matki, przedszkola, szkoły, szpitale, domy dla starców i pomagały Polonii.

Różne źródła ukazują całe mnóstwo przykładów dobroci Franciszki Siedliskiej. Umiała przebaczać wrogom, a nawet odpłacała im dobrem za zło i wyrządzone krzywdy.

Maksyma życia Franciszki Siedliskiej brzmiała: „Im wyżej tym trudniej, im wyżej tym piękniej”.

A do piękna najwyższego wyrywała się jej dusza od najmłodszych lat.

Franciszka Siedliska zmarła 21 listopada 1902r. w Rzymie. W ostatniej chwili życia, w kilku językach powiedziała: miłość, caritea, Liebe, love, amour.

Ojciec Święty, Jan Paweł II, 23 kwietnia 1989r. ogłosił Franciszkę Siedliską błogosławioną. Święci nie umierają. Pozostaje po nich trwały ślad miłości i żyją w dziełach swego życia. Ziarno rzucone tak wielkodusznie przez Franciszkę Siedliską wydało bardzo obfity plon.

Obecnie Siostry pracują w Europie, Ameryce, Australii i na Filipinach.

Dziś wiele osób, matek, ojców i dzieci ma niezwykle bliską więź z Bł. Franciszką Siedliską. Rodziny powierzają Jej swoje problemy, troski i radości. Wiele osób dzieli się osobistym doświadczeniem i wstawiennictwem w Niebie. Ludzie mówią o Błogosławionej „nasza Matka”. Właśnie w kontekście tych spojrzeń pojawiła się myśl nadania Publicznej Szkole Podstawowej w Żdżarach imienia Bł. Franciszki Siedliskiej. Na tablicy  pamiątkowej umieszczono słowa, które wszystko zawierają, a na sztandarze szkoły widnieje napis: Odważyła się być dobrą.

   

 

Dyrektor Zaprasza

Zobacz również

wersja językowa

Kalendarz

listopad 2025
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Ni
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30

Zegar

  • :
  • :
Akceptuję

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.